Hotel 32 32

Hotel usytuowany blisko Empire State Building, ale jednocześnie w miarę spokojnej okolicy. Blisko do stacji metra. Z zewnątrz wygląda na bardzo wąski (właściwie są to dwa budynki po dwóch stronach ulicy), ale w środku jest dosyć miejsca - pokoje wygodne, dobrze wyposażone. Czysto, drewniane podłogi, w łazienkach (uwaga!) oprócz standardowego prysznica "ze ściany" dodatkowa słuchawka, dobre kosmetyki, np. żel pod prysznic a nie tylko mydło w kostce - co jest bardzo częste w amerykańskich hotelach. Pokoje codziennie sprzątane, codziennie wymieniane ręczniki, także pościel. W pokoju sejf, ekspres do kawy, możliwość zaparzenia herbaty. Jest także lodówka, ale to co w niej - jest dodatkowo płatne (także niektóre rzeczy w łazience, np. golarka). Płatna także przełączka do kontaktu (europejska). Na 16 piętrze były tylko 3 apartamenty, w tym nasze dwa połączone między sobą drzwiami (oczywiście z możliwością zamknięcia), więc był spokój. Usytuowanie "od podwórza" także zapewniało spokój, choć może nie najpiękniejszy widok. Była też klimatyzacja, którą trzeba było się nauczyć obsługiwać, żeby w nocy nie zamarznąć i mieć w miarę cicho. W hotelu ze względu na wielkość, nie było pralni (rzadkość), ale w recepcji otrzymaliśmy adres do pobliskiej przyzwoitej pralni. Również śniadanie było dosłownie po drugiej stronie ulicy w Cafe Silo (w weekendy kawałek dalej) i porównując do standardów w amerykańskich hotelach - całkiem niezłe (np. prawdziwe jajka przyrządzane przy nas) i z przyzwoitym wyborem. Uwaga dla nowicjuszy - amerykańskie śniadania nie grzeszą urozmaiceniem i podawane są najczęściej (z małymi wyjątkami) na plastikach i styropianach. Hotel naprawdę jest godny polecenia!