Name: Iron Ambassador Side Beach
Address: Cenger Mevkii Manavgat, 4, Manavgat, Manavgat, Manavgat, 07600, Turcja
Rating: 7

Winda

Apteka

Ogólne

Obsługa pokojowa

Pokoje

Pralnia

Usługi i udogodnienia

Wyżywienie

Angielski

Używane języki

Bilard

Rekreacja

Faks

Biznes

Siłownia

Sporty

Masaż

Usługi kosmetyczne

Sauna

Zdrowie i uroda

W hotelu

Iron Ambassador Side Beach

Manavgat

Aspendos Basilica

Manavgat Falls

Alanya Castle

Alanya Archeological Museum

Alanya Aquapark

Damlatas Caves

Alaettinoglu Cultural Park

Konakli Clock Tower Square

Konakli Mosque

Sarapsa Hani Fortress

Temple of Apollo and Athena

Side Museum

Kizil Kule

Cleopatra Beach

Cleopatra's beach

Aquapark Troy

Alanya Lighthouse

The ancient city of Side

Montgomerie Golf Course

National Golf Course

Gloria Golf Course

Nobilis Golf Course

Tat Golf Course

Cornelia Golf Course

Antalya Golf Course

Suento Golf Course

Sealanya Dolphinpark Seapark

Time Center Outlet

Eni Incekum Mosque

İncekum Resort Otel Plajı

İncekum Halk Plajı

Pegasos Resort Otel Plajı

Ulaş Park Önü Plajı

Halk Beach

Aspendos Passage

Golden Coast Beach

Alva Donna Beach

Kamelya World Beach

child-bed

child-bed-fee

external-private-bathroom

private-bathroom

shared-bathroom

10-beds

11-beds

12-beds

13-beds

14-beds

15-beds

16-beds

17-beds

18-beds

19-beds

2-beds

20-beds

21-beds

22-beds

23-beds

24-beds

25-beds

26-beds

27-beds

28-beds

29-beds

3-beds

30-beds

31-beds

32-beds

33-beds

34-beds

35-beds

36-beds

37-beds

38-beds

39-beds

4-beds

40-beds

5-beds

6-beds

7-beds

8-beds

9-beds

king-bed

queen-bed

limited-time

lounge

treatment

no-window

bay-view

bosphorus-view

canal-view

city-view

courtyard-view

garden-view

golf-view

harbour-view

inland-view

lake-view

land-view

mountain-view

ocean-front

ocean-view

oceanside

panoramic-view

park-view

partial-ocean-view

partial-sea-view

partial-view

pool-view

river-view

sea-front

sea-view

street-view

sunrise-view

sunset-view

water-view

with-view

annex

basement

main-building

1-bedroom

2-bedrooms

3-bedrooms

4-bedrooms

5-bedrooms

6 bedrooms

not-guaranteed

wired-internet-access

smoking

sauna

duplex

safe

mini-bar

breakfast-for-1

breakfast-for-2

pets-allowed

wi-fi

park access

Byliśmy w czerwcu 2017 i potwierdzamy w zupełności to co pisze Litlev Wszystko się zgadza
Poziom świadczonego serwisu nie jest na poziomie 3*, a już tym bardziej na poziomie 5*! Mam ogromne zastrzeżenia co do wyglądu pokoi ,zapach stęchlizny,uszkodzenia ścian,podłogi,plamy nie do zmycia w wielu miejscach,nawet w wannie, co napawało mnie największym obrzydzeniem! Sprzątanie pokoju tak pobieżne, że ledwo zauważalne ( ozdobnie ułożone prześcieradło i wymyta popielniczka no i może podłoga muśnięta!) Natomiast umywalka, armatura łazienkowa nawet nie tknięte, a przecież tam jest najwięcej plam i osadów po permanentnym używaniu! Przecież temperatura w tym kraju zmusza do częstego korzystania z kąpieli i mycia ciała .Nikt na poziomie nie chce chodzić przepocony, tłusty od kremów z filtrem!
Kolejne i to największe zastrzeżenia mam do restauracji
To mi się jeszcze nie przytrafiło, żeby gościom serwować niedomyte talerze,z plamami i zaciekami!!! FUJ!!!! UWAGA !!!!!!!!!!!!   Nie polecamy tego ośrodka .

Pobyt w Barbaross Pasha

Dzisiaj wstawiłam zdjęcia z pobytu w hotelu Barbaross by przestrzec potencjalnych klientów BP Coral Wezyr Holidays, którzy nie mają sobie nic do zarzucenia wobec sprzedawanej oferty do tego hotelu.
Wszyscy, którzy po powrocie napisali list z pretensjami i zarzutami, wręcz zostali skrytykowani przez biuro ,że nie potrafią czytać ze zrozumieniem bo hotel ma 3* lokalne a oni wystawiają 5GLOBÓW ! co ich zdaniem nie ma przełożenia na 5* 
Pluć i mówić, że pada deszcz to znamienne w naszym kraju np u polityków to my znamy od lat,
Tak więc drodzy Podróżnicy bądzcie baaardzo ostrożni korzystając z biura Coral Wezyr Holidays żeby nie stracić nerwów, a hotel Barbaross omijajcie szerokim łukiem !
Pozdrawiam Litlew

Barbaross ciąg dalszy

Był to już mój trzeci pobyt w Turcji i tak jak teraz byłam zawiedziona i rozczarowana to jeszcze mi się nie przytrafiło nawet będąc w innych krajach.
Coral Travel Wezyr Holidays sprzedaje ofertę wczasową do tego hotelu jako 5*, a lokalna jest 3*
Poziom świadczonego serwisu nie jest na poziomie 3*, a już tym bardziej na poziomie 5*! Mam ogromne zastrzeżenia co do wyglądu pokoi ,zapach stęchlizny,uszkodzenia ścian,podłogi,plamy nie do zmycia w wielu miejscach,nawet w wannie, co napawało mnie największym obrzydzeniem! Sprzątanie pokoju tak pobieżne, że ledwo zauważalne ( ozdobnie ułożone prześcieradło i wymyta popielniczka no i może podłoga muśnięta!) Natomiast umywalka, armatura łazienkowa nawet nie tknięte, a przecież tam jest najwięcej plam i osadów po permanentnym używaniu! Przecież temperatura w tym kraju zmusza do częstego korzystania z  kąpieli i mycia ciała .Nikt na poziomie nie chce chodzić przepocony, tłusty od kremów z filtrem!
Kolejne i to największe zastrzeżenia mam do restauracji
To mi się jeszcze nie przytrafiło, żeby gościom serwować niedomyte talerze,z  plamami i zaciekami!!! FUJ!!!!
Po naszej interwencji jakość mycia poprawiła się , ale liczba talerzy i sztućców ciągle była niedostateczna! Po wejściu na stołówkę najpierw trzeba było rozpocząć polowanie na widelce! potem na talerze, z reguły pozostawały do dyspozycji tylko deserowe do obiadu! więc trzeba było nałożyć niewielką ilość żeby po drodze do stolika nic nie wysypało się, bo przynajmniej dla mnie to byłoby krępujące.A droga do stolika bywała długa....trzeba było krążyć pomiędzy stolikami zawalonymi brudnymi talerzami i z resztkami jedzenia ,kubkami ,sztućcami, które powinny w oka mgnieniu być uprzątnięte i umyte by inni goście  mogli usiąść do stolika, a potem spokojnie podejść do szwedzkiego stołu, wziąć talerz normalny, duży jak do obiadu! i zacząć w spokoju spożywać! Opieszałość i brak koordynacji pracy kelnerów ze strony menagera restauracji powodowały ciągłe frustracje gości.
Oprócz miernego wyposażenia w zastawę stołową jakość i ilość jedzenia pozostawia wiele do życzenia.
Przede wszystkim mało, że przed otwarciem tworzyły się gigantyczne kolejki! a po otwarciu restauracji, tłum rzucał się na jedzenie i w mgnieniu oka większość potraw znikała! i trzeba było dłuuugo czekać, aż coś doniosą !
Z tego to powodu,jak przypuszczam wynikła awantura, doszło do przepychanek, kłótni, chciano pobić kucharza, lecz ten zdołał uciec do kuchni , a rozwścieczony tłum wdarł się do restauracji i zaczął rozrzucać naczynia i jedzenie!
Takiego obrazu nigdy ! jak długo podróżuję, a to już 18 lat , nie widziałam!
Zatem drodzy rodacy oferta wyjazdu w to miejsce wymaga głębokiej! analizy, czy warto denerwować się podczas posiłków i mieć wątpliwej jakości zakwaterowanie a mieć możliwość korzystania z dużego basenu i przechadzać się po pięknym ogrodzie, w którym to rosną rozmaite egzotyczne rośliny i drzewa rodzące pomarańcze,limonki,banany,granaty,podziwiać okazałe kaktusy, czy wybrać inną ofertę gdzie nie będzie się żałowało wydanych ciężko zarobionych pieniędzy!
Pozdrawiam.

Oszustwo !

Okropny hotel brud i smród . Nic wspólnego ze zdjęciami tu oferowanymi nie ma . Plaża brudna leżki chyba ze dwa lata nie myte. Plaża kamienista bez butów nie mozna wejść. Baseny zaniedbane brudne, przy basenach nie sprzątane wcale. Oferta All Inclusive a na stołówkę kolejka pół godziny przed otwarciem bo kto sie spóźni nie ma co jeść i na czym zjeść. Owoce jedna misa na cały hotel. Bardzo częste braki w napojach i alkoholowych i bezalkoholowych zamiast soku leci woda. Zaraz przed hotelem bardzo ruchliwa dwupasmowa trasa. NIE POLECAM !!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ogromna porażka !!!!!!!!!!!

Po długim i pracowitym  roku szkolnym,  a dla mnie jeszcze i chorowitym, bo przeszłam ciężkie  zapalenie płuc, postanowiłam wynagrodzić swoje cierpienia wypoczynkiem w pięciogwiazdkowym hotelu na południowym wybrzeżu  Turcji klasy All Inclusive. Szukając ciekawych ofert, napotkałam biuro podróży, nazwa którego mnie, jak muzyka, zaintrygowała: Etiuda Travel. Brzmiało artystycznie, więc weszłam do środka. Bardzo miły i uprzejmy pan za biurkiem gorąco polecał mi wyjazd do pięciogwiazdkowego hotelu Barbaross Beach Club , zapewniając , że jest tam przepiękny teren, wspaniała obsługa, bardzo dobre wyżywienie i że będę zachwycona. Ponieważ w Turcji nigdy nie byłam, postanowiłam więc nie szukać innych ofert  i zaufałam temu panu, dobrze wiedząc, jakie wymagania powinien spełniać  hotel  tej kategorii. Po zapoznaniu się z ofertą, bogatą w piękne, zachęcające  zdjęcia obok pięciu gwiazdek  i konsultacji z koleżanką, z którą wybierałam się na wakacje, podpisałam umowę i wpłaciłam pieniądze.  Nie mogłam się doczekać wyjazdu. 
        W wyznaczonym dniu wylądowałyśmy w Antalyi o godz.23.00. Gorące nocne powietrze, palmy, duża ilość turystów, których odbierano i sortowano do czekających opodal klimatyzowanych autokarów, zapowiadało wspaniałą przygodę. Zniecierpliwione oczekiwaniem na wypoczynek, wsiadłyśmy do naszego. Po drodze mijałyśmy pięknie oświetlone hotele, które jak na wybiegu, prezentowały swoje coraz bardziej wymyślne fasady, na których obok nazw popisywały się błyszczące złotem pięć gwiazdek. Nie odrywając się od okna i połykając ślinkę, eskortowałyśmy wzrokiem wysiadających  przy nich wczasowiczów, próbując  zgadnąć, który z tych „przystojniaków” czeka na nas. Po jakimś czasie, nasz autokar skręcił w ciemną zatoczkę i szeroko otwierające drzwi oświadczyły wysiadkę. Nad drzwiami, gdzie suszyły się ręczniki,  przeczytałyśmy: „Barbaross Beach Club”. Gwiazdek obok nazwy nie było. 
          Na recepcji dało się  wyczuć, dla czego nie przywitały nas złote gwiazdki, bo przywitał nas wstrętny smród  stęchlizny . Na pytanie, czy dostaniemy cos do jedzenia, bo przyjechałyśmy o godz. 2.00 w nocy, a zapłaciłyśmy za całą dobę, odpowiedziano nam, że już nic nie ma.  Kiedy dotarłyśmy z  koleżanką do naszego  bungalow , w nos uderzył zapach zgnilizny, a kiedy weszłyśmy do środka, opanował nas najpierw stupor, a potem uczucie  ogromnego  rozczarowania i porażki, które towarzyszyło nam już do końca pobytu. Miałyśmy spędzić swoje wymarzone wakacje w tym syfie i smrodzie. Bardzo mały  pokoik  mieścił dwa łóżka na takiej odległości, że  nie zmieściła się nawet walizka, którą chciałam przysposobić  zamiast szafy, bo  to, co służyło  za szafę, , mieściło trzy przymocowane do drążka stare plastikowe wieszaki, z połową drzwi i  pomalowanymi na szary kolor średniej wielkości śrubkami, które sterczały  w  różnych kierunkach. Trzech wieszaków dla dwóch kobiet, które przyjechały z innego kontynentu na wymarzone wczasy, okazało się za mało,  więc wszystkie nasze kreacje były zwalone na jedyne w tym pokoju siedzisko koło starego, czarnego telewizora. Ten retro model z lat 80 –tych po włączeniu mrugał do nas, zmieniał  głosy i kolory,  w zależności od programów, ale zdecydowanie wolał czarno biały wariant.
            Łazienka od razu przypomniała mi  wspaniałe czasy dzieciństwa, które przypadały  na lata 60-70. Wysoka  stara wanna do połowy zasłonięta  była plastikiem, który spełniał role kabiny prysznicowej, tuż przytulony stał ustęp i od razu nad nim wisiała umywalka. Żeby położyć na jej brzegu przybory do higieny,  trzeba było zadbać o zamknięciu deski klozetowej, żeby tam nie wpadły. Pod umywalką  mieścił się  otwarty kosz na zużyte podpaski i inne odpady.  We wszystkich szparach i łączach był stary, stwardniały już wrośnięty  
brud. Jak wisienka na torcie leżała na wierzchu rolka papieru toaletowego. Żadnych szlafroków, pantofli, szamponów, nic takiego na nas tam nie czekało,  więc pierwszą noc spędziłyśmy w ubraniach, na łóżkach z zrzuconą na podłogę  brudną pościelą, przykrywając się  wilgotnymi po wycieraniu ręcznikami. Później, po zgłoszeniu, dostałyśmy pościel z mniej widocznymi plamami, które  starałyśmy się  usprawiedliwić jej pochyłym wiekiem, co nas  trochę  uspokoiło. W poszukiwaniu kontaktu do naładowania naszych komórek, moja koleżanka znacznie mnie wyprzedziła, bo w pokoju z trzech był  czynny tylko jeden.  Ja musiałam  się zadowolić z łazienkowego i zostawić swojego nowiutkiego  iPhona 7 na tej samej umywalce, martwiąc się,  żeby przypadkiem ktoś go nie strącił  do wody. Bezpiecznej półki nad umywalką też nie było.
Ściany wokół naszych łóżek były ozdobione    boazerią, niegdyś  pomalowaną  farbą, przypominającą biały kolor. W jej rogach gromadziły się brud i trociny, a także wystające śrubki, które zauważyłam dopiero nad ranem, kiedy coś ostrego wbiło mi się w szyję. Przebudzenie było „wspaniałe”. Z niecierpliwością zaczęłyśmy czekać  na śniadanie.
             Na stołówce, gdzie wiele osób paliło przy jedzeniu i którą nazywali  tu „restauracją” szukałam coś do zjedzenia. Ponieważ jestem wegetarianką, malinowego koloru parówki mnie nie zaimponowały. Odgrzane bułki  i kilka tac z serem tego samego gatunku, ale sprytnie pokrojonego na wiele sposobów, też nie spełniły moich oczekiwań.  Nie spodziewałam się już tu znaleźć moje ulubione owoce morza i ryby, na które czekałam od dnia rezerwacji imprezy, ale miałam nadziej, że znajdę tu choćby jogurt naturalny,  który ja bardzo lubię i który jest chyba we wszystkich hotelach, nawet najpodlejszego gatunku.  Niestety, znowu na mnie czekała porażka. Do wyboru były tylko kwaśne mleko i  płatki dwóch rodzajów: owsiane i kukurydziane, a jeszcze  jajka. Jajka na twardo, jajka w postaci jajecznicy, jajka w omlecie,    który za boga nie chciał się ugiąć pod naciskiem widelca. Tak wyglądało nasze śniadanie już każdego poranku. Wymarzona kawa po turecku okazała się zwykłą kawą rozpuszczalną z ekspresu, a napoje - słodką wodą z dodatkiem kolorowych koncentratów o smaku, który nie przywabiał nawet osy, co chętnie odwiedzały cieniutkie  plasterki melona, skromnie leżące w roku lady. Po nie utworzyła się kolejka. Kolejka, jak już  dawno zapomniany sposób integracji obywateli, też została naszą wakacyjną atrakcją: kolejka po placki, kolejka po kolę, kolejka po wino, kolejka do baru, kolejka do wejścia na stołówkę. Ludzie przypomnieli sobie  o zasadach, pobudzających   do aktywności umysłowej i sprawności ruchowej  pod hasłem: ”Nie śpij! Kto pierwszy, ten lepszy!” Oni ustawiali się w kolejkę o wiele wcześniej przed  terminem otwarcia stołówki, żeby zdążyć „złapać” cos bardziej atrakcyjnego, niż gotowane jajka, i  jak to w czasach PRLu,  skarżyły się na co raz gorsza  kuchnię, złą obsługę i  wspominały jak było dawniej.
              W pierwszym dniu, po plaży,  gdzie okazały się niezbędne specjalne buty, bo do wody nie dało się wejść na bosaka, a o podłożu kamienistym nas nikt nie uprzedził, było wyznaczone spotkanie z rezydentem po imieniu Łukasz. Wszyscy nowi wczasowicze czekali na jego przybycie nie długo, tylko jakieś 45 minut. Na nasze pretensje o warunki,  nie odpowiadające tym, które nam było obiecano, pan Łukasz odpowiedział beztrosko, że   hotel ten  ma nie pięciu gwiazdek, lecz pięć globów i przyznano je w zeszłym roku. O gwiazdkach wiedziałam z własnego doświadczenia, a globach  tylko to, ze jest to co roczna nagroda filmowa, przyznawana przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie  Prasy Zagranicznej w dziedzinie filmu i telewizji pod nazwą  „Złoty glob”. Pan Łukasz  też nie mógł nam  wyjaśnić, co to za kategoria, więc przypuścił, ze to jakiś turecki specyfik,  a naprawdę jest to poziom 3*. Moim zdaniem to też było lekka przesadą. Z ciekawości zaczęłam szukać w Internecie  informację o  kategoriach w hotelarstwie. Globów nie znalazłam, ale przeczytałam wiele ciekawych rzeczy. Wracając do naszego rezydenta, byliśmy  pod wrażeniem  jego poziomem punktualności  i opiekuńczości klientami. Przewracając oczami, zmęczony i bardzo zabiegany, od razu uprzedził nas, ze może nie odbierać telefonu, bo będzie spał. Jest  zbyt przepracowany i zajęty, bo pracuje tam i tu. odpowiadać  Komunikat był przyjęty i doświadczyłyśmy  tego już za parę dni, kiedy spotkaliśmy się  z koleżanką i jeszcze kilkoma osobami  dla wyjazdu na wycieczkę. Utworzona   grupa czekała  na autobus. Autobusu nie było. Po godzinie oczekiwania  na  recepcji poinformowano nas, że wyjazd  został przesunięty o godzinę, więc czekamy. SMSów od rezydenta, obiecanych w razie jakichś zmian,  nikt z całej grupy nie dostał. Czekamy jeszcze godzinę. Kiedy po trzygodzinnym czekaniu i  bezskutecznym dzwonieniu do rezydenta, nasza cierpliwość była już wyczerpana,  zgłosiliśmy na  recepcji naszą rezygnację  z wycieczki, nagle autobus się zjawił. Nikt nas nie przeprosił. 
Na szczęście, wycieczka była bardzo fajna i przewodnik bardzo sympatyczny i rozmowny. Oprócz ciekawych informacji o  historii Turcji i pięknych krajobrazów, poznaliśmy wczasowiczów z innych hoteli pięciogwiazdkowych. Zaczęliśmy rozmawiać  i okazało się, ze wszyscy byli bardzo zadowoleni, chwalili swoje hotele, opowiadali o wspaniałych warunkach, „wypasionej” kuchni, o daniach, których jeszcze nie zdążyli nawet spróbować, wśród których były pod dostatkiem nie tylko ryby i owoce morza, s także wszelakie egzotyczne owoce, do których dopiero się przymierzali. Ceny były zbliżone do naszych. Poczułyśmy się  z koleżanką oszukane i poniżone po raz kolejny.
Za 10 dni  naszego wypoczynku w naszym, tak zwanym hotelu pięciogwiazdkowym, gotowaną rybę  nam podali tylko trzy razy, z mięs był tylko kurczak: kurczak duszony, po turecku, zapiekany, smażony, z warzywami i odgrzewany. Tak samo bogaty asortyment był podrobów z tego kurczaka: wątróbki smażone, w sosie, z ziemniakami, serca na gorąco, na ciepło, na talerzu i w brytfannie.   Jeśli jakieś podroby  zostawały, następnego dnia, można było je znaleźć w nadziewanych paprykach lub cukiniach.  Ja się ratowałam warzywami, których było do wyboru. Niestety, na tych wakacjach nie udało nam się skosztować owoców, w które jest tak bogata Turcja  w środku lata.  Widziałyśmy jeden raz śliwki i jeden raz morele, ale nie zdążyłyśmy, bo wczasowicze rzucali się na nie z taką prędkością i wprawą, że my z koleżanką nie odważyły się konkurować.  Jedyne, co nam pozostało, to  słodycze i arbuzy. Arbuzy były rozkoszne!
               Na zakończenie pobytu, mając już doświadczenie z dnia przybycia o pustym żołądku, postanowiłyśmy uprzedzić taką sytuację i  dzień wcześniej poprosić  na recepcji o przygotowaniu dla nas lunch pakietu. Dostałyśmy zapewnienie, że prowiant można będzie odebrać godzinę przed wyjazdem, więc nic nie brałyśmy ze stołówki do kieszeni na „zapas”.  Zgodnie z umową,  o godzinie 2.00, zgłosiłyśmy się  do recepcji, ale nic na nas tu nie czekało. Po przypomnieniu, które nieco zdziwiło recepcjonistę, zapewnienie się powtórzyło i  proszono jeszcze zaczekać. Więc czekamy, bo  za tę dobę my też zapłaciłyśmy. Po  godzinie czekania   przyjechał  po nas autokar i punktualnie o 3.00 nad ranem wyjechałyśmy z hotelu. Niestety, ani kawy, ani  lunch pakietu , ani dostarczenia naszych bagaży do autobusu, ani nawet zwykłego do widzenia nie doczekałyśmy się. 
              Lot był spóźniony o 4 godziny i  na lotnisku spędziłyśmy czas do 10.30. Głodne, nie wyspane, znowu oszukane. Obok nas przy stoliczku z apetytem chrupała frytki z lunch pakietu rodzina z sąsiedniego 5 * hotelu.
              Co miłego  pozostanie w pamięci z tych naszych wakacji?
Morze, słońce, piękna przyroda, smaczne arbuzy. Tylko one nie są zasługą ani hotelu, ani biura podróży, które nam ten hotel poleciło. Ich zasługą są nasze zepsute   tureckie wakacje.

.

Iron Ambassador Side Beach

Popularne udogodnienia

Lokalizacja

Dostępne pokoje

Lokalizacja

Opis hotelu

Usługi i udogodnienia

Popularne

Ogólne

Pokoje

Usługi i udogodnienia

Wyżywienie

Używane języki

Rekreacja

Biznes

Sporty

Zdrowie i uroda

Warunki zakwaterowania

Warunki zakwaterowania

Informacje dodatkowe

Płatność

Płatność

Dla partnerów korporacyjnych