Ledroit Park Renaissance B&B

Tak jak w tytule trudno mi w tej skali ocenić to miejsce. Nie jest to hotel a mieszkanie w szeregowej zabudowie, którego piętro udostępnia właściciel. Na piętrze znajdują się trzy pokoje, ale niestety tylko jedna wspólna łazienka. Gospodyni bardzo dbała o jej czystość. Na piętro trzeba się wspiąć po wąskich schodach, ale uczynny gospodarz pomaga w transporcie bagaży. Nasz pokój był mały a łóżko było ciasne i niewygodne - takie stare sprężynowe "po babci". Atrakcją były natomiast śniadania. Podawane na starej babcinej zastawie z pełną kurtuazją. Wszystkie serwetki, sztućce oddzielne do sałatki owocowej i śniadania właściwego. Pełen savoir vivre który nadawał klimatu temu miejscu. Same śniadania nie były duże - jak na moje potrzeby, ale nie sposób nie docenić starań gospodarzy, którzy starali się aby były one atrakcyjne. Miałem tam okazję spróbowania czegoś co było chyba kiełbaską na patyku zalaną czymś w rodzaju naleśnika. Całość podawana ze słodkim syropem. Gospodarz ma menażerię zwierząt - psa, kota, papugę - wszystko to "szwęda się" w salonie na parterze. Chociaż dom jest oddalony od centrum o kilkanaście przecznic to znalezienie miejsca parkingowego może być wyzwaniem. Nasz gospodarz przekazał nam kartę parkingową, z której korzystaliśmy przez kilka dni. Jedyne o czym trzeba było pamiętać to przestawianie auta na drugą stronę ulicy w godzinach jej czyszczenia. Można stąd dotrzeć na pieszo do National Mall (spacer 45 minut) albo w 10 minut dojść do stacji metra. Na koniec muszę się zastanowić jak powinienem ocenić ten nocleg. Jako hotel - raczej przeciętnie, ale starania właściciela i ten "babciny" klimat podnoszą ocenę o jeden punkt ;)