The Charterhouse

Wybraliśmy się na Sylwester nad ocean - taki spontan.. chwila zastanowienia, obejrzenie fotek w internecie - jesteśmy na TAK! jedziemy! Było dokładnie tak samo przytulnie jak na zdjęciach, a nawet lepiej. Właściciele hotelu bardzo mili i weseli, przyjaźnie i pomocnie nastawieni zwłaszcza dla obcokrajowców. Mieliśmy pokój z łazienką był on zadbany, ładnie urządzony, czysty. Wygodne łóżka plus dodatkowe dla dzidziusia. Było bardzo cieplutko, pachnące mydełka, mięciutkie ręczniki, wi-fi, telewizor na ścianie, express do kawy, lodówka, kawa, herbata i coś słodkiego. Prawda, że miło?! Codziennie rano pyszne śniadanko, kawa i miłe słowo. Czego chcieć więcej? Pogoda za oknem była w kratkę, podczas wieczornego spaceru złapał nas wielki deszcz, wróciliśmy całkiem przemoczeni, aż miło było wrócić do cieplutkiego pokoju i rozgrzać się gorącą czekoladą :) PYCHA! Mieliśmy wracać po 2 dniach, zostaliśmy jeden dzień dłużej.. aż szkoda było wyjeżdżać... Torquay - piękne miejsce: port z jachtami, zachwycające fale i wszędzie te moje ulubione palmy - nawet przy oknie hotelu :) wszędzie blisko - 20 minut pieszo do centrum miasta, 5 minut do stacji kolejowej, 3 minuty do najbliższej wody. Gorąco polecamy Joanna i Emil z dziećmi