The Navigator - Palm Oasis Alvor

Wraz z partnerem byliśmy w tym hotelu we wrześniu 2019 w ramach wycieczki z TUI. Pobyt uznajemy za udany. Hotel ma 4 gwiazdki. Na pierwszy rzut oka nie zachwyca i wydaje się, że nawet 3 gwiazdki byłyby mocno naciągane. Pokoje wymagają odświeżenia, są jednak przestronne i posiadają na wyposażeniu to, co 4 gwiazdki powinny posiadać: klimatyzacja, lodówka (chłodziarka), telewizor, 2 komplety pościeli i co najważniejsze zarówno miękkie jak i twarde poduszki, co dla mnie jest istotne bo na miękkich się nie wysypiam a takie zwykłe są w hotelu. Bardzo wygodne, nieskrzypiące łóżko. Przestronna szafa z wieloma półkami, szufladami i wieszakami, choć sprawia ona wrażenie kilkudziesięcioletniej. Duża przestronna łazienka z bidetem. Pokoje sprzątane codziennie,na życzenie wraz z codzienną wymianą ręczników. Panie sprzątające sprzataly bardzo dokładnie, łącznie z dokładnym sprzątaniem balkonu. Jeśli chodzi o sam hotel - dość spory, wygląda tak jak 70% portugalskiej architektury, czyli jest zaniedbany i wymagałoby odmalowania. Posiada natomiast gigantyczny, zadbany ogród. Basen bardzo mocno schlorowany dzięki czemu woda jest czysta. Dość mała liczba leżaków. Przed 10:00 warto było położyć sobie ręcznik na lezaku bo po śniadaniu, które jest do 10:30 na próżno było szukać wolnego. Co do posiłków, baliśmy się że będą fatalne, bo takich naczytaliśmy się opinii. Pisały to jednak chyba osoby, które przed wyjazdem nie zaznajomiły się z portugalską kulturą. Na śniadanie zawsze była jajecznica, parówki, sery, wędlina, bekon, czyli typowe śniadanie angielskie będące ukłonem w stronę przyjeżdżających Europejczyków spoza Portugalii. Oprócz tego było to, co na śniadania jedzą Portugalczycy, czyli ogromny wybór owoców, dodatków do tostów i ciasteczka francuskie. Nam takie śniadania jak najbardziej odpowiadały, bo nie ograniczalismy się wyłącznie do parówek i jajecznicy. Obiady także smaczne - zwykle dwa rodzaje ryb, dwa rodzaje mięsa, dwa lub trzy rodzaje dodatków typu frytki, ziemniaki, ryż, makarony, kilka surówek, danie wege. Nawet jeśli nie zdążyliśmy na obiad, który trwał do 14:30, to już od 16 mogliśmy korzystać z przekąsek typu burgery, hotdogi, kanapki, frytki, coś na słodko. Od 18:30 były kolacje, czyli posiłek na wypasie: mięsa, ryby, owoce morza, owoce, kilka rodzajów ciast i słodkich dodatków. Wszystko syte i smaczne. Przez cały dzień oczywiście mogliśmy korzystać z różnego rodzaju napojów: cola, fanta, sprite, 4 rodzaje soków z miąższem, różnego rodzaju kawy i herbaty. Z alkoholi: wino białe i czerwone, piwo, rum, wódka, whisky, brandy. Codziennie 2 różne rodzaje drinków dnia. Barmani i pozostała część obsługi bardzo miła, nikt nigdy nie patrzył krzywo. Dla ochłodzenia przy basenie hotel serwuje też sorbety i lody. Hotel znajduje się na obrzeżach Alvor. Do centrum na piechotę jest ok 15 min. Na plażę ok 25 min. Zarówno do centrum jak i na plażę dowodzi 4 razy dziennie, bezpłatnie, hotelowy Bus. Można się też nim zabrać w drogę powrotną do hotelu. Najblizszy sklep od hotelu, jakieś 10 min piechota to portugalska Biedronka, czyli Pingo Doce. Na szczęście w hotelu jest automat z papierosami. Dla osób palcych slimy, istotną informacja może być to, że w tym automacie ich nie ma, a w całej Portugalii jest tylko 1 rodzaj cienkich papierosów, które nie powalają. Każdego wieczoru w hotelu organizowane są animacje - wokalny duet, karaoke, pokaz tańca, magik. Hotel oferuje wycieczki fakultatywne których cena jest niekiedy o połowę niższa niż tych z TUI i do teraz żałujemy, że ich nie wybraliśmy, bo te z tui okazały się po prostu przejazdem autobusem. Byliśmy na Klifowym Algarve i w Lizbodzie. Ta sama przewodniczka, te same wykute regułki, takie samo znudzenie. Jadąc do Lizbony mieliśmy po 30 minut pod wieża Torre de Belem i Pomnikiem Odkrywców. Później zostaliśmy skutecznie zniechęceni do zwiedzania Klasztoru Hieronimitów, co przewodniczka uargukentowala dużą kolejką i mała ilością czasu. To drugie się zgadzało, bo zrobiliśmy kilka zdjęć przed klasztorem, kupiliśmy ciasteczka w słynnej portugalskiej cukierni obok klasztoru i musieliśmy biec do autokaru. Zastanawiamy się dlaczego nie zaplanowano przynajmniej godziny więcej w tym miejscu skoro było to jedyne miejsce do zwiedzania od środka. Później przewieziono nas na stare miasto, gdzie przewodniczka pokazała nam miejsce zbiórki i restauracje w której rzekomo jada, po czym dała 3h czasu wolnego, po którym był powrót do Alvor. Informacji o Lizbonie i miejscach które indywidualnie mijalismy podczas pobytu w niej doczytywalismy następnego dnia na Wikipedii. Podobnie wyglądała wycieczka na Klifowe Algarve. W najpiękniejszych miejscach mieliśmy po 30 minut czasu, za to w Lagos w którym zupełnie nie było co robić mieliśmy 3h. Przewodniczka standardowo znudzona pracą, posługująca się mało angażującymi stwierdzeniami. Pojechaliśmy na te wycieczki wyłącznie ze względu na nasz słaby angielski a chcieliśmy się czegoś dowiedzieć. Zakładam, że dowiedzielibyśmy się tego samego w niższej cenie wybierając wycieczkę z hotelu.